
"Dobry Komiks" nr 31/2004: "Silent Hill: Dying Inside" nr 3 Cieniutki. W obu znaczeniach, jakie do komiksu dopasować można. Zaledwie 24 strony za te same pieniądze, co dotychczas. Owszem, jest plakat, ale wcześniej plakat był dodatkiem, który nie podnosił znacząco ceny ("Spider-Man 2"), a w tym wypadku powoduje, że 24-stronicowy zeszyt kosztuje tyle samo, co poprzedni, 48-stronicowy odcinek. A można było po prostu dać części 3-5 w jednym grubszym zeszycie i byłoby znacznie lepiej. Fabularnie też cieniutki. Lauryn okazała się bezwzględną suką, która wysłużyła się swoimi znajomymi, by po ich śmierci skierować ich do walki przeciwko Christabelli. I to by był dobry pomysł, gdyby został zrealizowany sensownie. Ale to, co napisałem, brzmi ostrzej, niż tak naprawdę wygląda, bo odcinek cechuje brak dramatyzmu i brak pomysłu. Wszystko, co się dzieje, jest zupełnie niezrozumiałe, chaotyczne i pozbawione najmniejszych oznak logiki. Zwroty akcji są kiepskie, a wiele rozwiązań boleśnie typowych. W dodatku zeszyt kończy się idiotycznym happy endem. I jeszcze te dialogi. Naprawdę ciężko przez nie przebrnąć. Od nadmiaru zbędnych wulgaryzmów robi się niedobrze, a uproszczenia i banalne, czasami głupkowato patetyczne stwierdzenia wręcz odrzucają. Najbardziej rozwaliło mnie bredzenie o tytułowym konaniu wewnątrz. [Jarek Obważanek] Scenariusz: Scott Ciencin |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.